Nowoczesna rekrutacja łączy technologię z ludzkim podejściem. Automatyzacja procesów, testy kompetencyjne i analiza danych pozwalają podejmować trafniejsze decyzje, jednocześnie dbając o pozytywne doświadczenia kandydatów. To przykład, jak innowacje mogą wspierać relacje i rozwój organizacji.
Dział: Strefa szefa
Od kilku lat obserwuję powtarzający się schemat: firma kupuje modne narzędzie AI, a potem szuka dla niego sensownego zastosowania. Zmieniając kolejność kroków, można uniknąć większości błędów. W praktyce nie chodzi o „wdrażanie AI”, tylko o rozwiązywanie realnych problemów biznesowych, przy okazji których sztuczna inteligencja bywa najlepszym środkiem do celu. Dlatego kiedy pracuję z zarządami, zawsze zaczynamy od brutalnie szczerej diagnozy: gdzie dziś ucieka wartość, co najbardziej spowalnia ludzi i procesy, co możemy zmierzyć i zweryfikować w krótkim czasie. Jeśli nie potrafimy odpowiedzieć na te pytania w języku rachunku wyników i cash flow, nie jesteśmy gotowi na AI, nawet jeśli mamy świetnych inżynierów i duży budżet.
Zmysł biznesowy to coś więcej niż znajomość Excela i przepisów. To umiejętność, która pozwala podejmować trafne decyzje, rozumieć kontekst i mówić językiem biznesu. Brzmi ogólnie? To zaraz będzie bardzo konkretne.
Nadchodzi rok 2026 a wraz z nim pakiet zmian w Ordynacji podatkowej, który według zapowiedzi ma poprawić relacje między podatnikami i organami podatkowymi oraz zwiększyć efektywność działania organów. Czy jednak deklarowane „uproszczenia” rzeczywiście przyniosą ulgę polskiemu biznesowi, czy raczej zaserwują kolejną porcję biurokratycznej finezji? Przyjrzyjmy się temu, co czeka przedsiębiorców.
Zatrudnienie pracownika to w teorii proste zadanie. W praktyce znalezienie osoby, która nie tylko posiada odpowiednie kompetencje, ale też wpisze się w kulturę firmy, będzie czuła się w niej dobrze i zostanie na lata – to wyzwanie, z którym wiele organizacji nie potrafi sobie poradzić. Dlatego Instytut Rozwoju Sprzedaży i Marketingu (IRSM) wraz z WiseGroup przygotował raport „Jak pozyskać i utrzymać kompetentnych pracowników w polskich firmach B2B”. Publikacja przedstawia procesy zarządzania ludźmi w dwóch ujęciach – z perspektywy pracodawców oraz zatrudnionych. Z jednej strony analizuje działania firm związane z rekrutacją, wdrożeniem nowych osób, rozwojem i rozstaniami. Z drugiej – oddaje głos pracownikom, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami i opiniami na temat funkcjonowania działów HR. Połączenie tych dwóch spojrzeń pozwala uchwycić, dlaczego wiele organizacji nie osiąga w obszarze HR spodziewanych rezultatów – i co należałoby zmienić, aby te procesy naprawdę zaczęły wspierać rozwój biznesu.
Przedsiębiorcy inwestują w rozwój, marketing i technologie. Pilnują wypłacalności, wdrażają nowe projekty i szukają klientów. Ubezpieczenia często zostają na końcu listy – wybiera się coś „na szybko”, byle było, i przechodzi dalej. Tymczasem to właśnie takie decyzje tworzą luki, które potrafią kosztować więcej niż roczna składka. Wiele firm wykupuje jedynie polisy obowiązkowe – OC komunikacyjne czy ubezpieczenie mienia – i pomija obszary, które realnie zagrażają ciągłości działalności. Poniżej najczęstsze błędy i proste kroki, żeby ich uniknąć.
Z pozoru wszystko się zgadza. Jest umowa, jest zakres zadań, są ustalenia. Klient przychodzi po usługę, Ty ją realizujesz – i to powinien być prosty, zdrowy układ oparty na wzajemnym zaufaniu i szacunku. Ale w praktyce ten schemat często zaczyna się rozmywać. Niby współpraca trwa, ale coś zaczyna zgrzytać. Klient przekracza ustalone granice – dzwoni po godzinach, przesyła wiadomości z wykrzyknikami, zmienia zakres zadań bez konsultacji albo wymaga gotowości do działania na zawołanie. I choć na zewnątrz wszystko wygląda poprawnie, wewnątrz rośnie napięcie. Pojawia się zmęczenie, złość, poczucie, że ktoś nadużywa naszej dostępności, zaangażowania czy cierpliwości. Wtedy właśnie zaczyna się pytanie: gdzie kończy się współpraca, a zaczyna wykorzystywanie?
Znasz amerykańskiego psychologa Williama Marstona? Pewnie nie, ale wymyślił wykrywacz kłamstw. Trzeba przyznać, że lista zasług tego człowieka jest dla ludzkości naprawdę duża. Dzisiaj skupimy się na jednej z metod, którą wymyślił, a dokładnie metodzie DISC, która określa style zachowań na podstawie szczegółowo opisanych obserwacji i analiz tego badacza. Chcesz się dowiedzieć, jakimi motywacjami kierują się członkowie Twojego zespołu? Chcesz odkryć nieznane fakty o sobie samym? Ta metodologia jest dla Ciebie!.
W sporcie mistrzowie nie rodzą się na podium – ich sukces kształtuje się na treningach, pod okiem czujnego trenera. W sprzedaży jest podobnie. Wspólna praca menedżera z handlowcem w terenie to nie kontrola, lecz trening mistrzowski: obserwacja, analiza i przekazywanie wskazówek w czasie rzeczywistym. To właśnie wtedy rodzą się najlepsze wyniki, a przeciętny handlowiec zaczyna grać w lidze mistrzów.
Początki w biznesie rzadko przypominają filmy motywacyjne z dynamicznym montażem i spektakularnym sukcesem na końcu. Zwykle są ciche, niepewne, czasem samotne. Rozpoczynamy z notatnikiem pełnym pomysłów i telefonem, który milczy. W tle kredyt do spłacenia, dzieci do odebrania z przedszkola i ogromne oczekiwania – głównie wobec siebie samego. A potem przychodzi pierwsze zlecenie, pierwszy klient, pierwsze zarobione „na swoje” pieniądze. I właśnie wtedy pojawia się pytanie: co dalej? Jak nie ugrzęznąć w chaosie codziennych zadań i wyznaczać cele, które naprawdę prowadzą do rozwoju?
Leady, targety i plany, które koniecznie trzeba zrealizować. Tak jeszcze do niedawna wyglądała codzienność niemal każdego specjalisty do spraw sprzedaży. Jednak wraz ze zmianami zachodzącymi w biznesie, transformacji ulega także ta branża i kluczowe będą zupełnie inne umiejętności – już nie wystarczy dobrze dopasowana oferta i znajomość psychologii sprzedaży. Jakie kompetencje ludzi sprzedaży będą kluczowe na rynku pracy w 2030 roku?
Nie ma wielkiego załamania, nie ma dramatycznego „pęknięcia”. Zwykle jest to tylko zmęczenie, trochę większe niż zazwyczaj. Trochę więcej kawy. Trochę mniej snu. Trochę mniej radości z rzeczy, które kiedyś ekscytowały. I to właśnie to „trochę” bywa pierwszym sygnałem.