Gdy byłem małym chłopcem, mój tata bardzo często zabierał mnie do cyrku. W czasach, gdy nie było multipleksów, centrów rozrywki, parków trampolin i innych atrakcji, przyjazd cyrku „Zalewski” był nie lada wydarzeniem.
Gdy byłem małym chłopcem, mój tata bardzo często zabierał mnie do cyrku. W czasach, gdy nie było multipleksów, centrów rozrywki, parków trampolin i innych atrakcji, przyjazd cyrku „Zalewski” był nie lada wydarzeniem.
Herb Keller, współzałożyciel i legendarny prezes Southwest Airlines, zwykł mawiać o swojej firmie: „Tak, mamy strategiczny plan. Po prostu robimy to, co trzeba”. Z praktyki wiemy jednak, że nie zawsze jest to aż tak proste. Gdy sprawy w firmie nie idą zgodnie z założeniami, często wytłumaczeniem-kluczem jest błędna strategia przyjęta przez właściciela czy prezesa firmy.
W sprzedaży B2B duży nacisk kładzie się na zdefiniowanie problemu klienta. Problem jest kluczowym czynnikiem motywującym ludzi do działania, a więc również do zakupu tego, co oferujesz (o ile będą przekonani, że będzie im w stanie pomóc).
Wiele osób utożsamia automatyzację z erą chatbotów, dronów i innych (ro)botów. Wydawać by się mogło, że to zaawansowane i skomplikowane działania, wymagające sporych nakładów pieniężnych i czasowych, dostępne jedynie dla wielkich korporacji. Automatyzacja jednak to także usprawnianie procesów wewnętrznych lub profilaktyka, mająca na celu unikanie zbędnych pochłaniaczy czasu. Ma mniej wspólnego z robotami, a więcej z mądrym podejściem do zarządzania czasem i efektywnością pracy.
Gdy wpiszesz do wyszukiwarki Google słowa „sprzedawca” (salesman) i „przyszłość” (future), na pierwszych miejscach wyskoczą artykuły dodające do tych dwóch wyrazów trzeci: „śmierć” (death).
Automatyzacja sprzedaży i obsługi klienta – kiedy usłyszałem temat numeru, pomyślałem: Nareszcie! Wyobraziłem sobie świat, w którym nie ma niedouczonych sprzedawców i niekompetentnej obsługi klienta. Gdzie wszystko dzieje się sprawnie, szybko i automatycznie. Taki konsumencki eden.
Od lat trwają gorące dyskusje nad wyższością sprzedaży nad marketingiem lub marketingu nad sprzedażą. Można usłyszeć, że „marketing to koszt”, a „sprzedaż to banda ofensywnych wciskaczy bez taktu i wyczucia rynku”. Jak marketing wygląda w oczach „rasowego sprzedawcy”? Poznaj moją historię.
Wraz z nowym rokiem wiele osób rzuca sobie wyzwania – schudnę, rzucę palenie, otworzę nowy biznes itp. Czy to dobry czas na takie zmiany? Odpowiedź: dobry, jak każdy inny. Bieganie, siłownia czy diety sprawią, że schudniesz. Ale nowy biznes nie może sprawić, że odchudzi się Twój portfel. A to da się zaplanować.
To nie będzie przyjemny tekst. Motywujący również nie będzie. Wiem, nie tego oczekujesz od materiału otwierającego wydanie. Ale miniony rok był inny. Dlatego ten tekst również musi być inny. Bezkompromisowy. Niczym Brudny Harry rozprawimy się z rzeczywistością i przyjrzymy społeczeństwu.
Lubimy myśleć o sobie, że jesteśmy racjonalni i logiczni, że podejmujemy decyzje, opierając się na realiach, faktach i twardych danych. Potrafimy liczyć, planować, przewidywać, co się stanie, domniemywać, jakie będą konsekwencje określonych zdarzeń. Jednak nasza wiara w błyskotliwy, bystry, inteligentny umysł odcina nas czasem od prawdy na własny temat, wpędza w błędy poznawcze i rozczarowuje. Udowadniają to badania prowadzone przez laureata Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii Daniela Kahnemana oraz jego kolegę Amosa Tverskiego, jak też wielu innych naukowców.