Świat sprzedaży i szeroko pojętego biznesu pomimo rozbudowanych analiz, Excela, różnej maści CRM-ów, będących triumfem rozumu nad sercem i emocjami, pełen jest urojeń. Zjawisko nieobce jest menedżerowi sprzedaży na kilka dni przed zamknięciem miesiąca czy też kwartału (pojawia się wówczas „myślenie życzeniowe odnośnie do liczby zamkniętych transakcji“), nieobce jest kierownikowi czy też dyrektorowi, który wbrew wszelkiej logice broni członka swojego zespołu. Smak urojenia zna również (choć być może nie do końca w sposób racjonalny zdaje sobie z tego sprawę) prezes zarządu, tłumaczący się przed właścicielem czy też radą nadzorczą ze słabych wyników – pomimo twardych i niezaprzeczalnych liczb on wie lepiej.
POLECAMY
Termin „urojenie“ nie został użyty rzecz jasna w takim znaczeniu, a jest jedynie pewną figurą retoryczną mającą jakże dobitnie ukazać pewne absurdy, jakie towarzyszą budowaniu i prowadzeniu zespołu sprzedażowego.
Poniższy katalog błędów i absurdów ma jedynie charakter przykładowy i niestety w mojej opinii ma charakter nieskończony.
Mój dział, mój departament, moja firma to ja
Czas na krótką refleksję o nieomylności. Mój zespół, moja firma to ja. Jeśli menedżer zarządzający zespołem myśli w ten sposób, to rek...