Czy kobiecie warto się sprzedać?

Sprzedaż na szpilkach

Zapewne kiedy się urodziłaś, nikt nie myślał o Tobie, że oto narodził się handlowiec. Raczej rodzice myśleli, że oto rośnie przyszła pielęgniarka, lekarka, piosenkarka. Zapewne nie mówili: „Oto przedsiębiorca”. Nawet te słowa są dość „męskie” w brzmieniu. Zatem zamiast zastanawiać się, czy nam kobietom wypada się sprzedać, pomyślmy, czy my w ogóle potrafimy to zrobić?

Gdy ktokolwiek pyta mnie, czym się zajmuję, odpowiadam żartobliwie: sprzedaję siebie. Zwykle obserwuję konsternację, szczególnie na twarzach mężczyzn, bo przecież brzmi to dwuznacznie. Coś tu nie pasuje: nie ten garnitur, nie ten makijaż? No, nie pasuje! Więc jak tak można o sobie mówić? Ano można! Mówię absolutną prawdę. Przecież sprzedaję swoje usługi, wiedzę, umiejętności, 22-letnie doświadczenie. Więc w zasadzie to ja jestem produktem, czyż nie? Oczywiście kontynuując moje przedstawianie się, wszystko staje się jasne i niewątpliwie zostaję zapamiętana – nawet takim zwykłym żartem. A przecież mogłabym odpowiedzieć:
Przykład 1. „Jestem trenerem sprzedaży” 
W wolnym tłumaczeniu (czyli co myśli klient) mówię o sobie, że jestem ketchupem na półce w Tesco, stoję obok tysiąca innych i niczym się nie wyróżniam. No, może tylko i wyłącznie słoikiem, ceną, etykietą – jeśli komuś będzie chciało się ją czytać. Sprzedałam się? Wątpię.
Przykład 2. „Prowadzę sklepik odzieżowy”
Tak fatalnie umniejszyłam pozycję mojego sklepu – „sklepik”, znów postawiłam siebie w szeregu z innymi i w umyśle klienta ginę wśród gigantów sieciowych, którzy wyznaczają trendy. Więc nawet jeśli mój sklep jest autorski i z konkretnym p...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 6 wydań magazynu "Nowa Sprzedaż"
  • Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych
  • Dostęp do czasopisma w wersji online
  • ...i wiele więcej!

Przypisy